Krytyka Politechniczna Krytyka Politechniczna
119
BLOG

Kampania wyborcza w Warszawie

Krytyka Politechniczna Krytyka Politechniczna Polityka Obserwuj notkę 0

"W starożytności biegły w sztuce wojennej najpierw starał się być niezwyciężonym, a potem czekał na moment, aż wróg stanie się podatny na porażkę." - Sztuka Wojny

Kampania wyborcza do wyborów samorządowych rozpoczęła się. W Warszawie.


Kilka miesięcy temu były wypuszczane spekulacje, czy PiS nie chciałby zrobić przyspieszonych wyborów samorządowych w Warszawie - wydzielając miasto Warszawę na prawach województwa - co zmiotłoby Hannę Gronkiewicz-Waltz, która wydawała się wówczas nie do ruszenia. Teraz te plany/spekulacje straciły na aktualności, ponieważ dynamika i sytuacja jest zupełnie inna.

Pani prezydent próbuje zadowolić opinię publiczną klasyką, jaką znamy już od jakiegoś czasu - udawaniem, że problemu nie ma, później wyrzuceniem nieznanych szerzej urzędników. Gdy i to okazuje się za mało, Ratusz opuściło (w różnych trybach) dwóch wiceprezydentów. Liczba wartw pośrednich się zmniejszyła do zera; można więc spodziewać się dymisji, zmiany strategii (co HGW poniekąd robi, przeprowadzając kontratak z ustawami reprywatyzacyjnymi, audytem, wnioskiem o komisję) bądź też biernego oczekiwania na cud.

Ten ostatni nie musi być tylko w charakterze zjawiska pozytywnego, ponieważ pewne instrumenty ma tutaj władza centralna. Możliwe jest wprowadzenie zarządu komisarycznego, może dojść do referendum w sprawie odwołania pani prezydent. Pomysł drugi był już ćwiczony jakiś czas temu - i wydaje mi się, że nie będzie silnie wspierany przez PiS w tym momencie. Jest na to za wcześnie - ponieważ nie ma pewności wygranej w referendum. A wygrana w referendum nie oznacza automatycznie wygranej w wyborach - ze względu na specyfikę miasta jest to trudne dla PiSu.

Warszawa jest specyficznym miastem. Ma dość centrowy elektorat, Platforma była tutaj zawsze silna. PiS też potrafił wygrywać tutaj (vide Lech Kaczyński), aczkolwiek musiał to być kandydat silny. Lech Kaczyński był wcześniej prezesem NIK, profesorem na uniwesytecie. Jacek Sasin był wojewodą i zastępcą szefa kancelarii prezydenta RP. Nic nie ujmując, jest to jednak różnica klas i typów stanowisk. Paradoksalnie Kaczyński był mniej partyjny (można by rzecz pisowski), przez co był łatwiejszy do zaakceptowania przez wyborcę niezdecydowanego.

Kluczem do swing-state, jakim jest Warszawa jest właśnie przekonanie wyborców z grupy pośredniej. Wyborca, który był w Londynie na majówce nie będzie się jarać tym, że mamy dwie nitki metra, z czego jedną się jedzie 12 minut całą trasę. Tym, że ma 10 minut piechotą na basen OSIR, w którym jest grzyb. Tym, że na Służewcu nie ma miejsc parkingowych, centrum jest zakorkowane. I tym, że on w pracy musi odpowiadać za coś, a pani prezydent wychodzi i mówi, że nie wiedziała co się dzieje i dlatego nie musi za to odpowiadać. Szuka po prostu organizatora - miasto nie musi się silnie angażować w politykę bieżącą, ale musi zapewniać usługi swoim mieszkańcom. A szybki dojazd do pracy, obiekty rekreacyjne, kultularne, edukacyjne i inne - to są usługi świadczone przez miasto.

W sieci pojawiło się kilka nazwisk potencjalnych kandydatów. Trudną sytuację ma PO, która musi wymyślić, kogo chciałaby wystawić - i to raczej szybciej niż później, chociaż prawdopodobnie przez jakiś czas będzie to kandydat 'uśpiony'. Nowoczesna ma inny problem - jest za świeża, aby sieć własnych rozpoznawalnych samorządowców. Będzie więc stawać do walki na zasadzie 'wystawić kogoś trzeba, aby się wypromował', ale raczej bez większych szans. Chyba, że PO wystawi kogoś, kto będzie ewidentnie gorszy od Galla Anonima (Ewa Kopacz?). Ruchy miejskie (Miast Jest Nasze, Warszawska Wspólnota Samorządowa) raczej się nie przebiją. Partie w stolicy (PO, PiS) mają za silne struktury i za silne postaci. Po prostu to nie ten kaliber. Ale różnice w czołówce (top 5) mogą być doprawdy niewielkie. PiS ma z kolei inny problem - musi kimś zagospodarować centrum. Wysnuwane są różne kandydatury w sieci, w tym Anny Streżyńskiej - która formalnie jest bezpartyjna, ale powiązana jest z Polską Razem. Wystawienie jej kandydatury mogłoby być ciekawym posunięciem.

Minister cyfryzacji jest jedną z nielicznych osób w polityce krajowej, o której można powiedzieć, że jest kompetentna - i ma na polu swojej działalności realne (oraz mierzalne) osiągnięcia. Owszem, stanowisko Prezesa UKE jakie pełniła miało (i ma) sporo narzędzi do regulowania specyficznego oligopolu jakim jest rynek telekomunikacyjny. Rynek, na którym sprzedaje się licencje na pasmo do sieci LTE za miliardy złotych a liczba klientów jest liczona w dziesiątkach milionów. Dla przykładu - Orange (jako korporacja międzynarodowa) miała dochód rzędu 40 miliardów euro (czyli ponad 160 mld zł); Polska miała przychody w 2016 roku szacowane na 314 mld zł.
Ostatnio miała trochę problemów z obsadzeniem dyrektora COI - w niecały rok było ich czworo. Podejrzewam, że nie jest łatwo znaleźć kompetentną osobę - bo astrachując od kwestii natury politycznej (które w tego typu ministerstwie są średnio-mało istotne - bo to techniczny resort), to ze względu na skalę projektowane i utrzymywane systemy są skomplikowane i niestandardowe. W uproszczeniu zarządzanie projektem pt. 'e-administracja' jest dużo trudniejsze niż 'e-sklep', ponieważ potencjalnych użytkowników jest dużo więcej - a nie wszyscy potrafią projektować, tworzyć, wdrażać i utrzymywać system na min. 40 mln klientów. Inna sprawa, że w 3 miesiące to można się co najwyżej wdrożyć do 'jako-takiej' pracy. Trudno coś zbudować, pokierować ad hoc w takim czasie.

Wracając jednak do sprawy potencjalnej kandydatury pani minister - jakie są trudności? Rząd jest wbrew pozorom koalicyjny - co oznacza, że trzeba będzie uzupełnić tą zmianę w jakiś sposób (jeśli PiS by w takim wariancie wybory wygrał). O ile sprawę symetrii w koalicji można by jakoś załatwić (ot, w magistracie nagle powstaje sporo miejsc do obsadzenia - chociażby stricte politycznych jak wiceprezydenci czy dyrektorzy tych pionów, które ewidentnie nie działały), o tyle pytanie, kto by został nowym ministerem cyfryzacji?

Aby odpowiedzieć na to pytanie, potrzeba czasu. Czasu na poszukiwania, negocjacje. I to zanim kampania oficjalnie wystartuje.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka